Mit shizofrenogennej matki


Czytając artykuł głównego nurtu, w powszechnych mediach na temat Eleanor Owen, założycielki Waszyngtońskiego Narodowego Przymierza w sprawie Chorób Psychicznych (National Alliance on Metal Illness – NAMI), byłem zaszokowany, że choroby psychiczne, zwłaszcza schizofrenia, wystarczająco „wyszły z szafy”, by zapewnić sobie miejsce na pierwszej stronie wiadomości w niedzielny poranek. Artykuł odniósł się do terminu, o którym już wcześniej słyszałem. Miano „schizofrenogennej matki” zgodnie z artykułem w Pacific Northwest Magazine (13/03/2011) przypisane zostało Eleanor Owen w późnych latach 60-tych. Zaczęłam się zastanawiać, co to znaczy „schizofrenogenna matka”?

Okazało się, że terminem „schizofrenogenna matka” określano matki schizofreników. Nazywano tak kobietę która jest obwiniona przez psychiatrów za schizofrenię jej dziecka. W  matce widziano źródło choroby. Jej błędy i marne zdolności wychowawcze uznano za główną przyczyną okropnych psychicznych dolegliwości dziecka. Właśnie takie myślenie było poglądem głównego nurtu światowej psychiatrii aż do późnych lat 70-tych. Jak do tego doszło?
We wczesnych latach 50-tych dr. Theodore Lidz napisał książkę pod tytułem „Schizofrenia i rodzina”. Przedstawił w niej teorię mówiącą, że schizofrenogenne matki odpowiadają za schorzenia swoich dzieci. Były one, jego zdaniem, zbyt pochłonięte sobą i dominujące. W rezultacie tych zachowań ich dzieci zapadały na schizofrenię. Inni psychiatrzy podchwycili tę teorię i zaczęła ona obowiązywać powszechnie.

Teoria ta dominowała od lat 50-tych do późnych lat 70-tych. W 2001 roku, leżąc na łożu śmierci Dr. Lidz wciąż utrzymywał, że psychiatria idzie w niewłaściwym kierunku skupiając się na farmakologii bardziej niż na psychoterapii w leczeniu tego zaburzenia. Wciąż chciał naprawiać błędy matek.
Były trzy rezultaty wynikające z tego powszechnego poglądu.
Po pierwsze, rodzice schizofreników mieli olbrzymie poczucie winy dodane do ich wielkiego obciążenia związanego z radzeniem sobie z symptomami chorego. Zamiast otrzymywać wsparcie od przyjaciół i rodziny podczas czasu ciężkiej próby, rodzice byli obwiniani, a szczególnie matki zostawały społecznymi pariasami.

Po drugie cierpiały dzieci. W konsekwencji takiego myślenia nasuwało się samo przez się, że skoro w rodzinnym otoczeniu leży źródło choroby, to najlepszym rozwiązaniem było usunięcie dziecka z domu po to, żeby mogło się „leczyć”. Zamiast zapewnić potrzebną pomoc psychologiczną rodzicom, zabierano im dzieci. Nie trzeba dodawać, że emocjonalna krzywda, która dotykała też samych dzieci, była ogromna.

Po trzecie, pieniądze przeznaczone na badanie schizofrenii były wycofane. Po co inwestować w szukanie przyczyn choroby, skoro już  są znane?

Na szczęście dla nas, kilku z tych „schizofrenogennych” rodziców zebrało się i porozumiało w przekonaniu, że psychiatria się myli. Gdy ich grono stało się większe, zrzeszyli się w formalnej grupie, która postawiła sobie zadanie lepszego zbadania przyczyn schorzeń psychicznych. Dzięki zaangażowaniu Eleanor Owen w stanie Waszyngton narodziło się Washington Advocates for Mentall Ill. Ostatecznie stowarzyszenie zmieniło nazwę i zrzeszyło innych zainteresowanych tym problemem z całych Stanów Zjednoczonych. Obecnie znane jest jako grupa NAMI.
Rezultatem pracy NAMI w późnych latach 70-tych stało się między innymi wznowienie badań nad poszukiwaniem przyczyn schizofrenii.  Dlaczego zdarza się w rodzinach? Jakie są efektywne metody leczenia jej symptomów? Czy można znaleźć lepsze lekarstwa? Włożono duży wysiłek oraz fundusze, by odpowiedzieć na te i na więcej pytań.

W efekcie tych działań niemal każdy na świecie jest przekonany, że schizofrenia to raczej zaburzenie chemii w mózgu, niż znak trudnego dzieciństwa. Z rodziców nie czyni się społecznych pariasów. Nie są już obwiniani za schorzenie swoich dzieci. Zostały wynalezione lepsze lekarstwa, które pomagają powstrzymać większość, albo nawet wszystkie objawy choroby. Ludzie, którzy wcześniej byli skazani na życie ze strasznymi symptomami, teraz mogą prowadzić wartościowe życie.

Dziękuje Ci NAMI, dziękuję Ci Eleanor Owen.


(Powstał dokument o tej historii: PBS documentary „When medicine got it wrong” - trailer)


Tłumacznie wpisu z Bipolar: Crazy Mermaid's Blog


Doceniasz to co robię?
Postaw mi kawę na buycoffee.to


Komentarze

  1. Tak. Wciąż jeszcze funkcjonuje termin "Matka toksyczna". Pewnie są i takie. Ale w tym momencie , gdziekolwiek pojawia się zaburzenie psychiczne , natychmiast pojawia się określenie toksyczna matka. I to matka jest winna wszystkiego zła. Znam to bardzo dobrze z autopsji, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale, ale... a może jest tak, że przyczyn jest kilka, ze biochemia mózgu zmienia się na skutek sytuacji życiowej, w tym dysfunkcji rodziny, a w tym matki zbyt pochłonięte sobą lub dominujące lub zbyt wymagające... Zdjęcie całkowitej odpowiedzialności z rodziny jest oczywiście dla rodziców bardzo komfortowe... ale czy do końca słuszne/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz